Siostrzana drużyna Wine's Dynamo

Napoje

Siostry Robin McBride i Andréa McBride John dorastały na różnych kontynentach, zupełnie nieświadome siebie przez większość swojego dzieciństwa. To, jak w końcu się poznali (i rozwinęli wspólne zainteresowanie winem), jest inspirujące. Ale równie imponujące jest to, jak przeszli od importu niewielkiego asortymentu win nowozelandzkich do zbudowania największej pod względem wielkości firmy winiarskiej w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich 15 lat.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy McBride Sisters Collection sprzedała ponad 35 000 skrzynek wina w punktach sprzedaży detalicznej, według Nielsena, o 40 procent więcej niż w poprzednim roku. Pod względem wartości sprzedaż wzrosła o 43 procent, do 5,52 miliona dolarów.



Siostry zaczęły małe. Najpierw zbudowali butikową firmę importującą wina z Nowej Zelandii. Po pewnym sukcesie w 2010 roku założyli markę EcoLove, zrównoważoną firmę winiarską skupioną na winach z Nowej Zelandii, które pozyskiwali z całego kraju. W 2015 roku założyli Truvée, partnerstwo z Diageo Chateau & Estate Wines, koncentrujące się na winach z Kalifornii Środkowego Wybrzeża.

Teraz wszystkie ich wina znajdują się w kolekcji McBride Sisters, wprowadzonej na rynek w 2017 roku. Istnieją wina zarówno z Nowej Zelandii, jak i Kalifornii. Ich wina można znaleźć w sklepach spożywczych w całym kraju.

jak duża jest skrzynka wina

Siostry niedawno usiadły z Wine Spectator starszy redaktor MaryAnn Worobiec, która recenzuje wina zarówno z Nowej Zelandii, jak i Kalifornii, opowiada o tym, jak się połączyli, o wspólnych celach winiarskich i tym, co przemysł może zrobić, aby dotrzeć do wszystkich konsumentów, niezależnie od rasy.

Wine Spectator: Czy możesz mi opowiedzieć o swoim wychowaniu?
Andréa McBride John: Robin i ja jesteśmy dziewięć lat od siebie. Lubi nazywać siebie „pierwszą” siostrą, a nie „najstarszą”. Oboje urodziliśmy się w Los Angeles - mamy tego samego ojca. Mamy różne matki, a sposób, w jaki lubimy opisywać naszego tatę, polega na tym, że był „toczącym się kamieniem”, jeśli znasz ten termin. Zanim Robin miał 2 lata, mama i tata Robina rozwiedli się, a mama Robina przeniosła się do Monterey i zerwała z nim więzi. Więc Robin dorastał bez taty.

Siedem lat później ożenił się ponownie, kiedy poznał moją mamę, która pochodziła z Nowej Zelandii. Ale nadal był tym samym toczącym się kamieniem, a moja matka tego nie miała, więc rozwiedli się. Niestety [mniej więcej w tym czasie] u mojej mamy zdiagnozowano raka piersi i był on nieuleczalny. Postanowiła, że ​​zabierze mnie z powrotem do Blenheim [Nowa Zelandia], gdzie byli moi dziadkowie i wujek. Zmarła wkrótce po tym, jak tam dotarliśmy. Wychowywałem się między wujem a przybraną matką.

Moja rodzina, jak większość rodzin w Blenheim, zajmowała się rolnictwem. W tym czasie były to pomidory, ziemniaki i groszek. Mój wujek był częścią grupy facetów, którzy chcieli spróbować zasadzić Sauvignon Blanc, aby zobaczyć, co się stanie.

WS: Jak w końcu się poznaliście?
AMJ: Pewnego dnia wróciłem do domu ze szkoły. Miałbym prawie 12 lat. Zadzwonił telefon, podniosłem słuchawkę i ta osoba powiedziała: „Hej Andréa, to twój tata”. Przez telefon dał mi znać, że niestety ma raka. Ale dobrą wiadomością było to, że miałem taką starszą siostrę, która miała na imię Robin McBride, a jego rodzina mnie szukała i zamierzali również ją znaleźć.

Umarł, zanim znaleźliśmy Robin. Ale to było jakby jego ostatnie życzenie wobec rodziny - cokolwiek mu się przydarzy, znajdą i połączą jego dwie córki.

Szybko do przodu [cztery lata do 1999 r.], Kiedy odwiedzam jego rodzinę. Mój tata pochodzi z Alabamy. Moja rodzina była dzierżawcami w mieście bardzo blisko Selmy. Byłem z rodziną i zadzwonił telefon, a moja ciocia odebrała i jest bardzo podekscytowana, rzuciła we mnie telefonem i powiedziała: „To twoja siostra przy telefonie!”. Nasza rodzina pisała listy do każdego, kogo znaleźli w kraju o imieniu Robin. To jest sprzed Google.

Normalnie znajdowałbym się na dole półkuli południowej, ale tak się składa, że ​​odwiedzałem rodzinę naszego taty. Następnego dnia miałem lecieć do Nowego Jorku. Robin zadzwonił do pracy i spotkaliśmy się na lotnisku LaGuardia. Mam 16 lat, a ona 25.

Pamiętam pierwsze spotkanie na lotnisku, było dużo przytulania i łez. Pamiętam, jak schodziła z helikoptera i gdy tylko ją zobaczyłem, wiedziałem, że to moja siostra. Nie wiedzieliśmy, jak wyglądali. Powiedziała mi później, że kiedy szła drogą, zobaczyła mnie i pomyślała, że ​​to lustro.

WS: Jak narodził się pomysł wejścia do branży winiarskiej?
AMJ: [Po spotkaniu z Robinem] Wróciłem do Nowej Zelandii, bo musiałem skończyć liceum. Zaczęliśmy rozmawiać o snach i, no wiesz, siostrzanych sprawach. Po ukończeniu szkoły średniej wróciłem do Stanów Zjednoczonych i poszedłem na Uniwersytet Południowej Kalifornii. Robin przeprowadził się z powrotem do Monterey, więc jechaliśmy i spotykaliśmy się w połowie drogi, więc zawsze znajdowaliśmy się w winnicach lub wokół nich, albo w salach degustacyjnych.

Zaczęliśmy utrwalać ten pomysł. Czuliśmy, że mieliśmy wyjątkową okazję, aby zrobić coś, czego nie może zrobić wiele firm winiarskich, czyli zrobić wino w dwóch różnych krajach na półkuli północnej i południowej, czyli tak naprawdę my.

zawartość alkoholu w winie porto

WS: Robin, w jaki sposób twoje doświadczenie wpłynęło na twoje podejście do przemysłu winiarskiego?
Robin McBride: Zanim zacząłem pracować w branży winiarskiej, pracowałem w branży elektronicznej - firmach zajmujących się rozwojem technologii Doliny Krzemowej. Praca w tej przestrzeni doprowadziła mnie do sprzedaży i współpracy z dystrybutorami w innych krajach. To skłoniło mnie do zarządzania ruchem produktów na całym świecie.

Kiedy Andréa i ja po raz pierwszy zaczęliśmy myśleć o wejściu do przestrzeni winiarskiej i byciu, że jej przeszłość pochodziła z Nowej Zelandii, zobaczyliśmy okazję z tymi małymi, rodzinnymi winami z Nowej Zelandii. To była kwestia importu, a ja pomyślałem: „Och, mogę przenieść wszystko dookoła planety. Już to mam. Było to dla nas bardzo dobre, abyśmy mogli rozpocząć naszą podróż.


Bądź na bieżąco z ważnymi historiami o winie dzięki bezpłatnej aplikacji Wine Spectator Najświeższe wiadomości .


WS: Czy importowanie wina było trudniejsze?
RM: To dużo bardziej skomplikowane. Wszystko inne, z czym miałem do czynienia, było o wiele prostsze. Nie było miliona różnych poziomów opodatkowania w zależności od poziomu alkoholu i tego, czy było w nim bąbelki, czy nie, i z jakiego kraju pochodzi, wszystko to. Nic nie jest nie do pokonania, ale to zdecydowanie dużo więcej pracy i dużo więcej zgodności - i dużo więcej podatków.

WS: Jak ewoluowałeś od importowania niektórych win z Nowej Zelandii do miejsca, w którym jesteś teraz?
AMJ: Wiedzieliśmy, że najlepszą rzeczą dla nas jest to, aby nie próbować zrozumieć, czym jest wino, jednocześnie próbując nauczyć się robić wino. Na początku zdecydowaliśmy się uzyskać licencję importera, ponieważ Robin już ją posiadał. Po skonfigurowaniu udaliśmy się do Nowej Zelandii, skontaktowaliśmy się z grupą różnych drobnych hodowców i zapytaliśmy, czy moglibyśmy przywieźć ich markę do Kalifornii, czy moglibyśmy ich reprezentować i sprzedawać ich marki, a następnie, w tym samym czasie , przy każdym żniwie mogli nas nauczyć, jak robić wino.

Tak więc robiliśmy to od 2005 do 2009 roku, a nasz pierwszy rocznik [naszego własnego wina] zrobiliśmy w 2008 roku… kiedy świat zaczął się topić. Stworzyliśmy tę uroczą małą firmę - mieliśmy te eklektyczne, ezoteryczne wina z Nowej Zelandii i pukaliśmy do wszystkich drzwi naprawdę wspaniałych restauracji w San Francisco i Los Angeles. Ale gdy tylko nastąpił kryzys finansowy, wszyscy ci ludzie przestali płacić rachunki.

Jeśli zamierzamy nadal to robić, czy nadal będziemy to robić z markami innych osób? A może to czas, kiedy zastanawiamy się, jak założyć naszą firmę winiarską? Postanowiliśmy więc założyć własną firmę winiarską i od tamtej pory taka była nasza trajektoria.

RM: Zaczęliśmy bardzo, bardzo małe, mając zaledwie kilkanaście lub dwie skrzynie wina od małych producentów z Nowej Zelandii. To był czas, kiedy wino w Nowej Zelandii kwitło, aw Stanach ludzie zaczęli naprawdę doceniać Nową Zelandię jako producenta. Mieliśmy szczęście, jeśli chodzi o czas.

ile kieliszków wina z butelki

W pewnym momencie zaczęliśmy uczyć się biznesu winiarskiego tutaj, w USA, i zaczęliśmy uczyć się uprawiania winorośli i winiarstwa w Nowej Zelandii z rodzinami, które sprowadzaliśmy z ich winami. Naprawdę chcieliśmy z nimi współpracować, aby zacząć produkować naszą własną markę oraz samodzielnie importować i rozprowadzać w Stanach Zjednoczonych. To naprawdę rosło całkiem organicznie. Opieraliśmy się na naszym sukcesie i rozwijaliśmy się tam, gdzie mogliśmy - jakkolwiek mogliśmy - pozwolić sobie na rozwój.

WS: Twoje portfolio jest teraz naprawdę zróżnicowane. Pozyskujesz i mieszasz wina od wielu plantatorów i producentów w wielu regionach. Jak wyglądała ta ewolucja?
AMJ: Zaczęliśmy od Marlborough Sauvignon Blanc. Stylistycznie preferujemy Marlborough Sauvignon Blanc z hodowcami z doliny Wairau. Mamy również hodowcę w Awatere Valley z kilkoma naprawdę interesującymi składnikami, które zamierzamy dodać do naszego 2020 roku. Jednak północno-wschodnia część Marlborough, bliżej rzeki Wairau, jest nieco cieplejsza. Uwielbiamy móc zaprezentować spektrum smaków, które obejmują zielone owoce, owoce pestkowe, owoce z drzew i owoce tropikalne, a także oczywiście stereotypowy agrest, rodzaj marakui, który dostajesz z Nowej Zelandii.

Teraz portfolio z Nowej Zelandii obejmuje Marlborough, Central Otago i Hawkes Bay. Mamy musujące brut rosé [z Hawkes Bay], a następnie z Central Otago mamy Pinot Noir, Riesling, Pinot Blanc i Rosé. A potem na środkowym wybrzeżu [Kalifornii] mamy nasze Chardonnay. Mamy czerwoną mieszankę, która jest zwykle Merlot i Cabernet z Paso Robles. Jest Santa Lucia Pinot Noir.

Wszystko, co robimy w portfolio McBride's to styl oparty na uniesionych, pięknych aromatach. Chcemy zapewnić poczucie miejsca dzięki pięknej integracji. Nigdy nie będziemy najgłośniejsi w pokoju. Wszystkie wina, które tworzymy, chcemy mieć przystępną cenę. Dopiero niedawno w ciągu ostatnich trzech lub czterech lat stworzyliśmy naszą rezerwową gamę win. Naprawdę chcieliśmy, aby ludzie, jeśli to był ich codzienny luksus, oferowali wina poniżej 20 dolarów.

mapa winnic w dolinie napa
Robin i Andréa McBride Mówiąc o tym, gdzie dorastali, Robin wyszedł, a Andréa byli zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, jak podobne są Monterey i Marlborough. (Zdjęcie dzięki uprzejmości McBride Sisters Collection)

WS: Jak teraz rozdzielają się role?
AMJ: Robin nadzoruje całą produkcję wina i operacje, a ja nadzoruję całą sprzedaż i marketing.

WS: Nie ma złego sposobu na wejście do branży winiarskiej, ale czy czujesz opór ze strony innych marek należących do Blacków, jeśli chodzi o Twój model biznesowy lub sukces?
RM: Niekoniecznie. Kiedy zaczynaliśmy działalność i uczyliśmy się robić wino, pracowaliśmy z rodzinami, które sprowadziliśmy. Jest to znacznie prostsza metoda produkcji wina w beczkach i butelkach w porównaniu z osiągnięciem określonej objętości. Więc jesteś bardziej komercyjną wytwórnią win i wtedy sprowadziliśmy czołowych winiarzy.

Andréa i ja wiemy, że nie będziemy [posiadać] większych zakładów winiarskich i robić wszystkiego sami ręcznie, i nie twierdzimy, że to robimy. Jednak zdecydowanie odpowiadamy wyłącznie za nasze decyzje dotyczące pozyskiwania i wyboru wina w trakcie całego procesu, wraz z [główną winiarzem] Amy Butler. Ale nie, w dzisiejszych czasach nie tupiemy winogron nogami. Mamy też naszego winiarza w Nowej Zelandii, Diany Hawkins, co jest dobre, ponieważ nie możemy nawet tam teraz podróżować.

Możesz spotkać ludzi, którzy często stoją na czele marki, którzy mogą nie być ekspertami w dziedzinie wina. Istnieje wiele marek znanych osób i myślę, że stawia to znak zapytania, aby ludzie mogli się zastanawiać, jak naprawdę są zaangażowani w ten proces? Nie dotyczy to nas.

Ale to naprawdę inny model biznesowy. Wielu mniejszych producentów pracuje przez cały rok. Z nami jesteśmy po prostu na skalę, w której nie jest to dla nas wykonalne. Jesteśmy czarni i działamy w tej samej branży, ale działamy w innym modelu biznesowym.

WS: Co chciałbyś, żebyśmy wiedzieli o twoich doświadczeniach jako czarnych winiarzy?
AMJ: Jedną z rzeczy dla nas, naszego celu i naszej misji jest zmiana oblicza wina dla naszej społeczności i dla naszej branży. Kiedy mówimy o naszej społeczności, komu służymy, okazuje się, że nasze marki przyciągają kobiety i osoby kolorowe. To naprawdę duża grupa ludzi, których branża winiarska nie radzi sobie tak dobrze z powitaniem.

Przez długi czas byliśmy jedną z nielicznych marek należących do Blacków, która ma ogólnokrajową dystrybucję dostępną w krajowych sklepach spożywczych. Chcemy wyjść z winiarstwa lepiej niż na początku. Nie uważamy, że powinniśmy być jedyni. Dlatego u szczytu roku rozmawialiśmy z naszymi partnerami handlowymi i czarnymi winiarzami o tym, jak im pomóc.

Dowiedzieliśmy się o Blackout Tuesday, chcę powiedzieć osiem godzin przed tym, jak to się stało? Powiedziałem wszystkim w firmie: „Naprawdę powinniśmy zwrócić uwagę na czarnych winiarzy”. Mamy naprawdę duże grono obserwatorów w mediach społecznościowych i musimy pomóc każdemu podnieść i wzmocnić w taki dzień jak ten.

Początkowo opublikowaliśmy [listę winiarzy] na naszych Instagram Stories i stało się to wirusowe. Następnego dnia stworzyliśmy dedykowany post, który od niedawna ma około 20 000 polubień na naszej stronie, a udostępnił go Dwyane Wade i kilka celebrytów. To było niesamowite, ponieważ wszyscy czarni winiarze, z którymi rozmawiałem, wyprzedawali się i zapisywali się do klubów winiarskich i tego właśnie chcemy. Chcemy móc się razem wychowywać.

Potem musieliśmy wymyślić, jak zrobić z tego ruch, a nie chwilę? Następnie zamieściliśmy sposoby, w jakie możesz dalej wesprzeć - zarejestruj się w klubie winiarskim, przejdź do lokalnego sklepu, w którym kupujesz wino i poproś o sprowadzenie konkretnego czarnego winiarza, którego chcesz wesprzeć.

bardzo duża butelka wina

Dzięki temu zdaliśmy sobie sprawę, że naprawdę musimy wzmocnić naszą społeczność i naszych klientów. Następnie powiedzieliśmy wszystkim, że mniej niż 1 procent win w krajowej sprzedaży detalicznej to firmy winiarskie należące do Czarnych. Oznacz miejsce, w którym robisz zakupy, i powiedz im, aby wprowadzili markę, którą kochasz, i napisz kod pocztowy, w którym mieszkasz.

To naprawdę przyspieszyło wiele rozmów po stronie biznesowej, na poziomie dystrybucji i po stronie sprzedawcy. Teraz myślę, że konsumenci zdają sobie sprawę, że mają moc zmieniania rzeczy.

WS: Czy masz jakieś inne sugestie lub pomysły?
AMJ: Myślę, że są dobre okazje na Miesiąc Czarnej Historii. Kiedy spojrzysz na historię Czarnych w Stanach Zjednoczonych, jak się tu dostaliśmy, początki i rolnictwo - możesz zrozumieć, dlaczego nie ma wielu czarnych w rolnictwie ani czarnych winiarzy. Nie tylko historia niewolnictwa, ale posiadanie ziemi - Czarnym ludziom nie wolno było posiadać ziemi w niektórych częściach kraju. Dlatego powinniśmy zabłysnąć i wesprzeć czarnych winiarzy podczas Miesiąca Czarnej Historii.

RM: Wprowadziliśmy na rynek wina She Can [ich linię win w puszkach i szprycerów do wina], które zbierają pieniądze na Fundusz Rozwoju Zawodowego She Can. Puszki są naprawdę, bardzo popularne - ludzie oczywiście uwielbiają szprycery do wina w wygodnych opakowaniach. Więc robimy ich dużo więcej. Uważamy, że ludzie szukają czegoś innego niż hard seltzers. Nie ma dodatku cukru. To po prostu nasze wino butelkowe w puszce, z wodą gazowaną i naturalną esencją owocową i bum, gotowe.

WS: Jak przemysł winiarski mógłby być bardziej przyjazny?
RM: Istnieje ogromna różnica w pochodzeniu ludzi, z którymi pracujemy w branży, reprezentacji pracowników, naszych partnerów dystrybucyjnych, kupujących, we wszystkich dziedzinach.

Ale jeśli chodzi o własność, kierownictwo wyższego szczebla, myślę, że należy zrobić o wiele więcej w zakresie różnorodności. Kiedy jesteś na tym poziomie, to są ludzie, którzy naprawdę wywierają wpływ na branżę i na kulturę, która się wokół niej tworzy. Jesteśmy więc bardzo podekscytowani, widząc, jak wiele zmian zaszło na przestrzeni lat i widzimy, że istnieje potrzeba większej różnorodności rasowej i płciowej, a także na stanowiskach kierowniczych.

Myślę, że widzimy, jak ludzie usilnie starają się podjąć te kroki. Myślę, że zostało to stworzone przez dialog wszystkiego, co wydarzyło się w minionym roku. Myślę, że to godne pochwały. Ogólnie rzecz biorąc, kierunek, który widzimy i gotowość do rozmowy o tych rzeczach, jest naprawdę odświeżająca i naprawdę zmierza we właściwym kierunku.